Wciąż byłyśmy w salonie, kiedy do domu wpadł Nacho, rozmawiając z kimś przez telefon. Chyba nawet nie zauważył naszej obecności, bo od razu popędził na górę do swojego gabinetu.
- A temu co? - Uniosłam jedną brew. Paula od razu machnęła tylko ręką.
- Pracuje tak od wczorajszego popołudnia. Chodzi o tego drugiego piłkarza, którego przejął. Nie wiem o co dokładnie. - Wzruszyła ramionami.
- O Gerarda? - Zdziwiłam się.
- No chyba tak.
- Przepraszam cię na chwilę. - Uśmiechnęłam się lekko do bratowej i skierowałam się w stronę schodów, przez które przed chwilą śmignął mój starszy braciszek. Wyszłam powoli, zatrzymałam się przy uchylonych drzwiach do jego gabinetu i pchnęłam je, wchodząc bez pukania, ale zachowując ciszę. Ignacio siedział za biurkiem i słuchał co ktoś do niego mówi. Spojrzał na mnie i wskazał bym chwilę poczekała. Usiadłam więc na kanapie, stojącej tuż obok. Dokładnie w tym samym miejscu, gdzie siedział Rafinha, gdy pierwszy raz go tutaj spotkałam. Gdy to wylądowałam na jego kolanach, próbując nie dopuścić do tego, by Ignacio dowiedział się o tym, że złamałam jego zakaz. Na samą myśl, chciałam się szeroko uśmiechnąć.
- Tak, wszystkie propozycje proszę przesyłać do mnie. Bardzo dziękuję i do usłyszenia. - Zakończył rozmowę i odłożył komórkę na blat biurka przed sobą. Oparł się o swój fotel i westchnął. - Jak treningi? - Uśmiechnął się do mnie lekko.
- W porządku. Staram się nie obciążać tej ręki. - Skrzywiłam się. Nie chciałam się przyznawać do tego, że nadal ją czuję. Nie ciągle, a czasami. - O co chodzi z Deulofeu? - Zmarszczyłam brwi.
- Nie powinienem na razie nic mówić.. - Pokręcił głowa, a ja zmierzyłam go wzrokiem. Teraz, gdy stał się grubszą rybką, bo ma pod sobą dwóch sławniejszych piłkarzy, będzie udawał, że musi zachowywać tajemnice służbową, ale ja to ja. I tak mi powie.
- Nacho... I tak się dowiem! Gines mówił, że ponoć obaj z Rafą mają wszystkie sprawy pozamykane z klubem.
- No tak, ale Gerard stwierdził, że jest niedoceniany, bo trener woli wystawiać Munira. - Skinął głową. - Zarząd zgodził się na wypożyczenie, Gerard wyraził chęć, więc teraz moim zadaniem jest znalezienie dla niego odpowiedniego klubu. - dodał. Szczerze? Widziałam po nim, że go to wszystko przerażało. Wcześniej tylko czasami widywał się z zarządem w sprawie tych swoich dwóch młodzików z młodzieżowych drużyn, dla mnie załatwiał tylko sponsorów i uzgadniał walki, a teraz agentowanie Rafie i Deulofeu było nie lada wyzwaniem, szczególnie, że Gerard poczuł chęć przeniesienia.
- Dasz radę, braciszku. - Uśmiechnęłam się do niego. - Tak się wybijesz, że niedługo takie sławy jak Casillas czy Messi będą prosić byś ich reprezentował. - Zażartowałam.
- Oczywiście. - Również się zaśmiał. - Przepraszam cię Mała, ale muszę wykonać jeszcze jeden telefon.
- Jasne, już się zmykam. - Puściłam do niego oczko i wyszłam na korytarz. W tym samym momencie poczułam wibracje swojego telefonu, który miałam w kieszeni na pośladku. Wyjęłam go i odczytałam wiadomość od Rafaela. "Dziś wieczór, plaża, księżyc, gwiazdy, Ty, ja... Oraz cała reszta ;) Mamy zaproszenie na imprezę. Masz ochotę?" Zaśmiałam się, patrząc w mały ekran. Z nim pójdę zawsze i wszędzie, gdziekolwiek! "A już myślałam, że chciałeś zagrać romantyka ;(" odpisałam, ciągle szczerząc się jak głupia. Oparłam się o ścianę i czekałam co odpisze. Chciałam się z nim podroczyć, choć nie wiedziałam jaki to będzie miało skutek, bo po nim można było się wszystkiego spodziewać. Był nieobliczalny w swoich pomysłach, ale to mnie tylko w nim kręciło. "Może chciałem? :P To jak?" Odpisał prawie od razu. "Pójdę :)" Odpowiedziałam i schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Mogłam się założyć, że Livia z Marciem też tam będą, bo gdzieżby ta dwójka opuściła jakąkolwiek balangę? Moja przyjaciółka pewnie już teraz zastanawia się, w co się ubierze i czy to na co postawi, będzie pasowało do ubioru jej partnera.. Już ją znałam na wylot, więc jeżeli nawet by mi zaprzeczała, ja wiedziałabym swoje.
Ja też powinnam się zacząć zastanawiać, co wybrać, ale ja jednak należałam do tego typu osób, które stają przed szafą na godzinę przed wyjściem i wybierają coś na szybko. Zawsze się to sprawdzało i wiem, że będzie sprawdzać w przypadkach luźnych wizyt czy imprez.
Na ten wieczór jakoś zbytnie się nie stroiłam, bo przecież to miała być zwykła impreza na plaży. Ubrałam jasnoniebieskie, wytarte szorty i biały top, a na to narzuciłam jeansową kurtkę. Zamiast bielizny, od razu nałożyłam dwuczęściowy strój kąpielowy w marynarskim stylu i kolorach. Zabrałam swoja torbę i zeszłam na dół. Podeszłam do swojej kanapy i oparłam się o oparcie, a gdy zobaczyłam leżącego na niej Rafinhę z zamkniętymi oczami, automatycznie się uśmiechnęłam. Wyglądał przesłodko! Pochyliłam się nad nim i cicho zaśmiałam. Przyszedł trochę wcześniej niż powinien i kazałam mu zaczekać, tu na dole. Trochę się ze mną podroczył, ale grzecznie został w salonie.
- Możemy już iść. - powiedziałam, a on tylko zamruczał. - Rafa... - przeciągnęłam z uśmiechem. Nawet nie zorientowałam się kiedy wyciągnął ręce, złapał mnie i przeciągnął przez oparcie tak, że po chwili leżałam idealnie na nim, ściśnięta przez jego silne ramiona.
- Moglibyśmy zostać. - westchnął cicho.
- Hej, leniuchu! Sam chciałeś iść. - zaśmiałam się i skradłam mu szybkiego buziaka, po czym on leniwie podniósł powieki. Jeszcze raz zamruczał i mnie pocałował. Oboje się podnieśliśmy, złapałam za jego dłoń i wyszliśmy z mieszkania. Tak, więc ruszyliśmy w stronę plaży, oboje się obejmując, rozmawiając i uśmiechając się do siebie.
Dotarliśmy na miejsce dopiero po jakiejś godzinie. Na plażę z mojego mieszkania, stosunkowo nie było daleko, ale ciągle nas coś zatrzymywało. To Rafa chciał mi coś pokazać, to ja zauważyłam coś ciekawego. Ciągle coś podziwialiśmy lub śmialiśmy się z czegoś, tak jakbyśmy szli tą drogą po raz pierwszy. Może dlatego, że po raz pierwszy szliśmy tędy razem? Nie, stop! Czy ja właśnie odkrywam w sobie duszę romantyczki? Wypomnę mu to kiedyś, ale kiedyś...
Część plaży, na której odbywała się impreza była prywatna, a do celów rozrywkowych wynajmował ją nie kto inny jak Neymar wraz z Danim Alvesem. Na samym początku poznałam osobiście jeszcze kilku piłkarzy, później odnalazłam się z Livią, od której Rafa porwał mnie do wody.
Gdy zaczął zapadać zmrok, dookoła zapalono pochodnie, które dodawały nastroju. Sporo tańczyliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Później mój chłopak wtopił się grupkę swoich kumpli, a ja razem z Liv usiadłam przy barze, za którym stał wynajęty barman. Dostałyśmy po drinku, który swoją drogą był wyśmienity i zaczęłyśmy rozmawiać o dzisiejszym wieczorze oraz zbliżającym się pokazie, w którym Liv miała wziąć udział.
Chwilę później obok nas pojawiły się dwie młode dziewczyny, które wcześniej widziałam w licznej grupce, zaproszonej tutaj przez młodego napastnika z Brazylii. Jakoś nigdy nie byłam skora do podsłuchiwania cudzych rozmów, ale te dwie mówiły tak głośno, że z przyjaciółką przerwałyśmy naszą rozmowę i zaczęłyśmy słuchać słów tych dwóch. Co chwilę zerkałyśmy na siebie i uśmiechałyśmy się pod nosem. Opowiadały o swoich przeżyciach, jakby co najmniej były dawno po trzydziestce i miały do czynienia z setką facetów, a wyglądały na młodsze od nas. W sumie... Może i z tyloma miały... Zaczęły też obgadywać co drugiego chłopaka tutaj, stawiając każdemu jakieś cyferki z ich rankingu. I byłoby wszystko okej, gdyby ta która stała bliżej mnie, nie zaczęła się zachwycać Rafaelem, który jak cała męska reszta, chodził bez koszulki. Zaczęła wymieniać każdą jego fizyczną zaletę, a na końcu zaczęła mówić, co by to z nim nie robiła.. We mnie zaczęło się kotłować i Livia to widziała. Odwróciłam się lekko w stronę tych dziewczyn, a Livia tylko lekko mnie szturchała, bym nic nie robiła.
- Podejdę do niego, użyję mojego czaru, a później sprawię, że nie zapomni tej nocy. - Zachichotała do swojej koleżanki.
- Woli brunetki. - powiedziałam niby obojętnie i upiłam łyk mojego drinka. Blondynka automatycznie odwróciła się do mnie i zmierzyła wzrokiem.
- To było do mnie? - zapytała wyższym tonem.
- Nie, tylko się zakrztusiłam. - odpowiedziałam ostro i spojrzałam na nią.
- Masz coś do mnie?
- Tylko to, byś zmieniła swój obiekt westchnień. - rzekłam na tyle grzecznie, na ile było mnie wtedy stać, czując na swoim ramieniu dłoń Livii.
- A ty co, jego dziewczyna? - zaśmiała mi się prosto w twarz, a ja zdenerwowałam się jeszcze bardziej.
- Może.. - warknęłam.
- Posłuchaj sobie, nie takie wagony się odczepiało. - odrzekła bardzo pewnie, a we mnie włączył się agresor.
- Posłuchaj sobie... - Wymierzyłam w nią palcem i w tym samym momencie poczułam jak ktoś mnie łapie i przewiesza sobie przez ramię. Zdezorientowana widziałam tylko jak oddalam się do baru, gdzie tamta blondynka stała z szeroko otwartymi oczami, a moja przyjaciółka głupio się uśmiechała. Rozpoznałam umięśnione i czekoladowe plecy mojego porywacza, po czym wypuściłam z siebie całe powietrze. Musiał to widzieć... - Rafinha, co ty robisz? - westchnęłam.
- Czym cię ta laska tam wkurzyła? - zapytał, nadal idąc przed siebie.
- Jeju, nieważne... - jęknęłam i wywróciłam oczami, a on odstawił mnie na ziemię, objął i prowadził dalej, oddalając się od imprezujących ludzi. - Po prostu przeprowadziłam z nią pewną kulturalną pogawędkę.. - zaakcentowałam.
- Widziałem, że byłaś wściekła i przez chwilę nawet pomyślałem, że masz ochotę jej dołożyć. - zaśmiał się cicho i mocniej do siebie przytulił. - Teraz będę się zastanawiał, o co mogłaś się z nią pokłócić! Tak właściwie to znasz ją?
- Nie. - odparłam pewnie. - I tak, przeszło mi to przez głowę... Ale pomyślałam tym razem o konsekwencjach, a poza tym, ty byłeś na miejscu i mnie od tego odwiodłeś.
- Bohater ja. - wyszczerzył się. - Ale teraz tak serio, o co się z nią posprzeczałaś, skoro się nie znacie?
- Rafa, to naprawdę nie jest ważne. - Spojrzałam na niego.
- A mam się wrócić i zapytać o to Livię?
- Rafa... - jęknęłam, złapałam go za dłoń i się zatrzymałam. Wiedziałam, że moja przyjaciółka z wielką chęcią by mu wszystko wyśpiewała, więc chyba wolałam zrobić to sama. - Byłam zazdrosna... - wymamrotałam pod nosem, a on zmarszczył brwi, jakby niedosłyszał. - No zazdrosna byłam.. - Wywróciłam oczami.
- Zazdrosna? - zaśmiał się. - Zazdrosna, ale o co?
- Bo ta laska chwaliła się tej drugiej, że... - przerwałam i westchnęłam. Było mi głupio o tym mu opowiadać! - No po prostu, że dziś cię wyrwie i tak dalej. - Wywróciłam oczami. On najpierw parzył na mnie, jakbym mówiła nie wiadomo o czy, ale po chwili szeroko się uśmiechnął.
- A więc byłaś zazdrosna o mnie? - Śmiał się, a ja się chyba trochę zaczerwieniłam. - Przyznaję, zaimponowało mi to, że walczysz o swoje.
- Ej, ale to nie jest zabawne! - warknęłam naburmuszona, a on zbliżył się i mocno mnie do siebie przytulił.
- No dobrze, dobrze. Nie jest. - powiedział i ucałował mnie w czubek głowy.
Spacerowaliśmy jeszcze chwilę po okolicy. Piłkarz obiecał, że nie będzie o tym wprost wspominał, ale i tak znajdował sposób, by mi o tym przypomnieć, po czym zawsze obrywał w ramię. Śmiał się ze mnie, a mi się robiło głupio.
Wracaliśmy już do naszych przyjaciół, kiedy podbiegł do nas Neymar i poprosił mnie o chwilowe wypożyczenie Rafaela, bo chce by przybił jego zakład z Adriano. Rafa powiedział, że zaraz wróci, a ja postanowiłam poczekać na niego przy barze, gdzie nadal widziałam Livię. Obok niej był oczywiście Marc. I na szczęście nie było tam już tych dwóch dziewczynek...
- Oj Mała, Mała... - Livia pokręciła głową, gdy tylko usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu. - Jeszcze cię nigdy takiej nie widziałam. - zaśmiała się.
- Takiej? - Zmarszczyłam brwi i upiłam odrobinę swojego drinka, który wciąż stał na blacie.
- No zakochanej! Tak się w nim zadurzyłaś, że poszłabyś za nawet i do piekła!
- Dlaczego akurat do piekła? - zdziwiłam się.
- Bo przecież w niebie nie wypada grzeszyć. - Modelka poruszyła brwiami, stojący za nią Bartra zaczął się śmiać, a ja pokręciłam głową. Po chwili pojawił się też i mój piłkarz, zapytał dlaczego się śmiejemy, ale ja zamknęłam temat. Na dziś już wystarczająco się o mnie wysłuchał.
***
Szkoła to istne zło, szczególnie sprawdziany z historii...
Czekam na Wasze komentarze, dotyczące rozdziału ;)
No nieźle. A na wspomnienie Casillasa automatycznie się uśmiechnęłam :)
OdpowiedzUsuńRany, cały rozdział skręcałam się ze śmiechu. To odpinanie wagonów i grzeszenie było naprawdę trafionym pomysłem! Oj tak! :)
Czekałam na ten rozdział z niecierpliwością, ale masz rację. Szkoła to zło, którego jakimś dziwnym trafem nie da się przejść. A szkoda, bo wtedy byłoby więcej opowiadań o takim Rafaelu, co zdecydowanie idzie na plus!
Robisz ze mną niefajne rzeczy, wiesz? Ale on jest tutaj tak idealny, że nie da się nie zakochać! ♥
A zazdrość Małej jak najbardziej uzasadniona. Nic tylko takiej z gonga walnąć!
W pełni się zgadzam co do szkoły. I choć powinnam się teraz uczyć to wszystko odwraca moją uwagę... o.O
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: świetny! Podoba mi się jak opisujesz stosunki Thaisy i Rafy :D Nie mogę doczekać się następnego!
Pozdrawiam,
Ana :)
Jak tylko zobaczyłam, że na dziś opowiadanie o Rafie to uśmiechnęłam się do siebie jak małe dziecko :D Bardzo cieszy mnie to, że między nimi jest idealnie ^^ Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, umilil mi wstawanie na zakończenie roku :)
OdpowiedzUsuńJacy oni są słodcy! A ona coraz bardziej zakochana :3 Rozdział taki leciutki, milutki, idealny na takie leniwe popołudnie. Nie dziwie się, że Mała była zazdrosna, tez bym była.
OdpowiedzUsuńBuźka ;**
Kulturalna pogawędka z wkurzającą laską, jasne XD Ale rozdział dobry i ta końcówka, pozytywna.
OdpowiedzUsuńAh ta zazdrośnica! <33
OdpowiedzUsuńRafa jak zwykle THE BEST! :)))
Perfect para!
Wojowniczka walczy o swoje! :)))
i bardzo dobrze, niech walczy o swoje!!! :) a blondynie niech w pięty pójdzie :D
OdpowiedzUsuńHaha a ja juz mialam nadzieje, ze bedzie bojka ;c nie no zartuje xd oni sa tacy slodcyyy, ze az chce sie wiecej i wiecej! *-*
OdpowiedzUsuńwelcome-in-our-world-bitch.blogspot.com ---> zapraszam :)