czwartek, 12 marca 2015

tres: un juguete mas

 Weszłam do kawiarenki, w której zawsze umawiam się z Livią. Od razu rozejrzałam się po wnętrzu i zdałam sobie sprawę, że przyszłam przed nią, więc zajęłam stolik w kącie. Lubiłam to miejsce, bo zawsze było tu spokojnie, pomimo tego, że bywało tutaj sporo ludzi. Panował tutaj swojego rodzaju czar, którego nie potrafiłam całkowicie określić. Ściany były pomalowane na jasne barwy, było tutaj dużo zdjęć miasta.. Po prostu mi się podobało.
  Niestety potwierdzam to, że nasze pokolenie jest po prostu uzależnione od telefonów, bo pierwsze co zrobiłam po zajęciu miejsca, wyjęłam komórkę z torby i zaczęłam przeglądać portale społecznościowe. Zaraz potem pojawiła się Livia, a tuż za nią kelnerka, która zabrała nasze zamówienie. Dwa razy szarlotka z lodami, czarna kawa dla niej i Mocha dla mnie.
   - No i opowiadaj jak tam wczoraj było u Nacho - zaczęła od razu modelka, a ja jakby na zawołanie wywróciłam oczami.
   - Na dzień dobry dostał ochrzan - kiwnęłam głową. - A później się okazało, że to wszystko widzieli Rafinha i Deulofeu..
   - Co? - spojrzała na mnie zaskoczona. - Co Rafa i Deulo robili w domu Ignacio?
   - Mój braciszek ich teraz reprezentuje - wytłumaczyłam. - I z niego zaczyna się robić szycha, ale to nie o tym mowa.. Później gdy już poszli, urządził mi pogadankę.
   - No to opowiadaj - dziewczyna pokiwała głową.
  - Oczywiście miał żal, że go okłamałyśmy z tą imprezą i to, że mam na jakiś czas się nie wychylać..
   - Ale nic nie zrobiłaś. Wyszłaś tylko pobawić się ze znajomymi! - powiedziała lekko poirytowana.
   - Livia, znasz przecież mojego brata! Lampka nad głową mu się zaświeciła, gdy tylko sponsorzy zobaczyli ten filmik. Najbardziej pluli się ci z Adidasa, a Nacho jest przewrażliwiony. Według niego mam się stać grzeczna w trybie natychmiastowym.
   - On sam w to wierzy? - mruknęła. - Ty na grzecznie nie usiedzisz pięć minut!
   - Faktycznie Liv, pomagasz.. - wywróciłam oczami.
   - Hej, hej, hej... A co jeżeli... - zamyśliła się, a ja spojrzałam na nią pytająco. W tym momencie kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie. - Mam pewien plan - wyszczerzyła się modelka.
   - Mianowicie? - zapytałam i wpakowałam do buzi łyżeczkę z kawałkiem deseru.
  - Adidas i twój brat chcą byś pokazała się z jak najlepszej strony, czyli tej grzecznej, prawda? - uśmiechała się, a ja pokiwałam głową. - Więc im to dasz.
   - Jaśniej - powiedziałam do niej.
  - Wyrwiesz jakieś ciasteczko, które uchodzi za pana nieskazitelnego - poruszyła brwiami. - Sprawa ucichnie, a ty przestaniesz udawać.
  - Jestem bardzo ciekawa kto niby zgodziłby się na takie coś, a poza tym.. Nacho nigdy na coś takiego nie pójdzie - powiedziałam, a wtedy rozdzwonił się jej telefon.
   - Przepraszam - mruknęła i wyjęła komórkę z torebki. Odebrała. - Halo.. Tak! - wyszczerzyła się. - Pewnie, że możesz.. Będę czekać.. Oczywiście, że nie będzie miała nic przeciwko.. A wiesz, że to wspaniały pomysł? Czekamy! - spojrzała na mnie przeszywająco. - Buziaki, pa! - rzuciła do słuchawki i się rozłączyła. - I właśnie o to się rozchodzi, że Nacho nie musi się o niczym dowiedzieć, tak samo ten chłopak. Ty będziesz zadowolona, twój braciszek również.. Czego chcieć więcej?!
   - A wracając do tego telefonu.. Na kogo czekamy? - mruknęłam.
  - Na Marca i... - przygryzła dolną wargę. - Chyba już wiem kto będzie tym twoim grzecznym ciasteczkiem - poruszyła brwiami. - Bardzo mu się podobasz, pytał o ciebie Marca i na dodatek sponsoruje go Adidas. Będziecie idealnym połączeniem - cmoknęła.
   - O kim ty mówisz?
   - O Rafinhi!
   - Co?! - otworzyłam szeroko oczy. - Ledwo go znam!
  - Nie marudź i mi zaufaj, bo za moment tutaj będą! - powiedziała. Ona chyba zwariowała. Zawsze miała dziwaczne i pokręcone pomysły, ale ten.. Przerastał wszystkie poprzednie! Miałabym udawać, że kręcę z Alcantarą? Rafa jest w porządku, jest całkiem fajnym chłopakiem i nie wiem czy potrafiłabym go tak oszukać. Chyba zasługuje na coś lepszego.. Nie, koniec i kropka! Nie zrobię tego!
 Tak sobie siedziałam i myślałam o wszystkim, kiedy dwaj piłkarze weszli do środka i podeszli od razu do naszego stolika. Najpierw przywitali się z modelką, a później ze mną. Spojrzałam na uśmiechającego się Rafę.. Ucałował mój policzek i.. Okej, jest mega przystojnym facetem i zapewne działa tak samo na każdą dziewczynę, więc to, że coś jakby wtedy we mnie drgnęło.. To zapewne normalne zjawisko!
   - Dziewczyny, na kilometr widać było, że potrzebne wam było męskie towarzystwo - wyszczerzył się Bartra, po czym obaj usiedli na wolnych miejscach przy naszym okrągłym stoliku.
   - Bardzo dobrze wyczułeś - powiedziała słodko, szczerząc się do niego. On coś tam jej odpowiedział i tak sobie słodzili nawzajem. Nawet już ich nie słuchałam.
   - Nie uważasz, że ten świat jest bardzo mały? - usłyszałam głos Rafy.
   - Co masz na myśli? - spojrzałam na niego.
  - Jednego wieczora razem się bawimy, a następnego dnia okazuje się, że mnie i mojego kumpla będzie reprezentował twój brat - zaśmiał się. - I wybacz, że tak wyszło, że to przez nas Ignacio domyślił się, że wyszłaś na imprezę. To musi być jakaś grubsza sprawa.. Miałaś później poważną pogadankę?
  - Racja, grubsza.. - przytaknęłam. - A od brata usłyszałam po prostu, że mam być grzeczna. Troszeczkę dłuższa historia, powiązana z moją dolegliwością - uśmiechnęłam się, wskazując na swój nadgarstek.
   - Jestem bardzo dobrym słuchaczem - powiedział niskim tonem, a mnie aż przeszły ciarki po całym ciele. Jeszcze ten jego wzrok.. O nie! To będzie jego i tylko jego wina, jeżeli przystanę na tą całą propozycję Livii!
   - Więc okej - kiwnęłam głową, a ten jak na zawołanie oznajmił tamtej dwójce, że ich zostawiamy. Gdy wychodziłam razem z Rafą, Liv tylko puściła do mnie oczko..

  Rafinha zaprosił mnie na lody.. Tylko bez skojarzeń! Poszliśmy do pobliskiego parku, usiedliśmy na ławce niedaleko jeziora i wtedy piłkarz zauważył stoisko z lodami. Zachował się z tym jak małe dziecko, ale to było słodkie. Przeprosił mnie na chwilę i ruszył w tamtym kierunku. Zaczęłam go obserwować, jak szedł, jak kupował lody, jak się uśmiechał... Wrócił z dwiema porcjami gałkowych lodów w rożku. Obie były śmietankowe.
   - Skąd wiedziałeś, że akurat takie lubię? - zapytałam, gdy ten podał mi jeden rożek.
  - Potrafię czytać w myślach - poruszył brwiami, a ja się cicho zaśmiałam. - Nie no, kto nie lubi śmietankowych lodów?
   - I tu masz rację - przytaknęłam. - Na przyszłość wiedz, że nie lubię czekoladowych.
   - Czyli jest szansa, że jeszcze kiedyś dasz się zaprosić na lody? - uśmiechnął się.
   - Czemu nie?
   - Cieszy mnie to - wyszczerzył się. - Więc teraz opowiadaj co z tą twoją ręką i bratem - zarządził.
  - Jeżeli już się uparłeś - westchnęłam z lekkim uśmiechem. - Jak już wiesz, jestem bokserką i czasem tak się dzieje, że w coś muszę się wplątać, na co Nacho zawsze narzeka. I niedawno byłam z Livią w klubie, świętowałyśmy jej nowy kontrakt i chyba za dużo wypiłam - skrzywiłam się. - Tak czy siak, wiem, że flirtowałam przy barze z jakimś typem, do którego chciała się przyczepić inna dziewczyna, a że oboje byłyśmy lekko wstawione, zaczęłam się z nią bić...
   - I dlatego ta kontuzja? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
  - Nacho się wściekł na mnie, bo ktoś to nagrał i wrzucił do sieci. Moi sponsorzy to zobaczyli i zaczęli wydzwaniać. Jednak na szczęście nikt nie zerwał umowy.
   - A kto cię sponsoruje?
   - Adidas i jeszcze takie dwie mniejsze firmy.
  - Ci z Adidasa tylko dużo mówią, uwierz - zaśmiał się. - Czyli mamy coraz więcej wspólnego. Sponsoruje nas jedna firma, oboje lubimy lody śmietankowe i kochamy sport - powiedział pewnie. - A ta sprawa z bratem?
  - Za półtora miesiąca mam ważną walkę, bronię tytuł i chciałabym być na nią gotowa, a on perfidnie rozpowiadał w miejscu gdzie trenuję, że pewnie nie zdążę wyleczyć ręki... Zdenerwował mnie i to bardzo! - mruknęłam. - Ja wiem, że się o mnie troszczy i chce dla mnie jak najlepiej, ale mógłby spuścić z tonu - westchnęłam. - Zrezygnował dla mnie ze swojej młodości, teraz ma żonę i mógłby trochę zająć się sobą - wywróciłam oczami, a Rafinha popatrzył na mnie pytająco.
   - Jak to zrezygnował ze swojej młodości? - zmarszczył brwi.
  - W sumie to był w twoim wieku... - przerwałam. - Masz jeszcze młodszego brata, prawda? - spojrzałam na niego, a on skinął głową. - Wyobraź sobie, że jest was tylko dwóch i wasi rodzice giną w wypadku, zostajecie sami i wtedy musisz być dla niego matką i ojcem jednocześnie - szepnęłam.
   - Przykro mi - odpowiedział.
  - W porządku - kiwnęłam głową i nastała chwilowa i niezręczna cisza. Jak ją przerwać? Co powiedzieć? Popatrzyłam na jego wytatuowane ramię i... - Wiesz co, Rafa? - uśmiechnęłam się, a on popatrzył na mnie. - Chyba znalazłam kolejną rzecz, która nas łączy - powiedziałam i wskazałam na tatuaże na moich rękach, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać. Podobało mi się i lubiłam to. Najpierw to Nacho musiał wyrazić zgodę na tatuaż. Były w mało widocznych miejscach, bo inaczej by mnie zabił chyba na miejscu. Pierwszy był napis po wewnętrznej stronie palca, obrazek w dolnej części brzucha i większy na udzie i pośladku. Później, gdy skończyłam 18 lat, poszło już z płatka. Zaczęłam tatuować ręce. Ignacio kręcił głową, ale twierdził, że to moje ciało. Chociaż tyle.
Posiedzieliśmy tam jeszcze chwile, porozmawialiśmy na luźne tematy i pośmialiśmy się.
Zaczęło się chmurzyć i niestety musieliśmy się zacząć zbierać. Rafael znów odprowadził mnie pod same drzwi i tym razem to on ode mnie dostał całusa w policzek.
 
  Kolejne nudne popołudnie. Po wczorajszym dniu Livia znów nie dawała znaku życia, więc znów spędziła ten czas z Bartrą. Livia chyba naprawdę go bardzo polubiła, a on ją. Może w końcu przestanie skakać z kwiatka na kwiatek?
 Leżałam na kanapie z pilotem w ręce i miską pełną popcornu, po raz setny oglądając Trzy metry nad niebem, bo i tak nic innego nie mogłam dla siebie znaleźć. Właśnie wpakowywałam do buzi kolejną garść przysmaku, kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Wszędzie panował półmrok, więc nie zaprzeczę, że troszeczkę się przestraszyłam, jednak i tak bym sobie poradziła...
   - Thaisa! - usłyszałam głos przyjaciółki i odetchnęłam. - Co ty tak po ciemku siedzisz? - zapytała i usiadła tuż obok mnie na kanapie.
   - Cześć, też miło cię widzieć - mruknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. - Co cię do mnie sprowadza?
   - Muszę ci coś pokazać - wyszczerzyła się i od razu złapała za mój laptop. leżący na stoliku przed nami. Wyłączyłam telewizor i wtedy jedyne światło w pomieszczeniu dawał blask z ekranu laptopa. Dziewczyna pośpiesznie weszła na YouTube, coś wpisała, pokikała, włączyła coś, powiększyła na cały ekran i oparła się o tył kanapy, a ja przysunęłam się do niej bliżej by widzieć co to właściwie jest. - Znalazłam to w domu i stwierdziłam, że natychmiastowo muszę ci to pokazać! Takie cudne dwie minuty - pisnęła. Jak się okazało, był to filmik z testów medycznych chłopaków z Barcy. Najpierw pojawił się tam ich obrońca, później był Gerard, a zaraz po nim Rafael bez koszulki.
   - Jest twój Rafa! - wyszczerzyła się dziewczyna, a ja wywróciłam oczami. - Ojej, gdyby nie ty i Marc..
   - Hej, Marc to rozumiem, ale co ja mam do tego? - spojrzałam na nią pytająco.
  - Ty już tam dobrze wiesz co... Przecież widać jak się na ciebie patrzy! - jęknęła i wróciła do oglądania. No dobrze, było co oglądać! Rafinha jest dobrze zbudowanym facetem i do tego piekielnie przystojnym. Na tym nie skończyły się jęki Livii, bo na ekranie pojawił się Marc. I wtedy wysłuchałam wykładu na temat jego cudownie napinających się mięśni, skupionego wzroku, przepięknie wyrzeźbionego torsu... Okej! Załapałam za pierwszym razem.
   - Ty patrz, ten też jest niezły! - wskazała na siedzącego chłopaka na samym końcu.
   - Jordi Masip - powiedziałam i oparłam głowę na jej ramieniu.
   - Skąd ty to wiesz?
  - Przypominam, że mój brat jest maniakiem tego klubu i jego piłkarzy - westchnęłam, a ta wzięła laptop na kolana i zaczęła się ekscytować, bo znalazła kolejny filmik z tych badań. Ten miał trwać półtorej minuty. I znów: Sergi, Montoya, Tello, Adriano, Ter Stegen, chwilowo Marc, Deulo, Afellay, Bojan, no i Rafa na końcu, przy czym przyjaciółka lekko szturchnęła mnie ramieniem. A co do ich wszystkich? Sama zastanawiam się jakim cudem zapamiętałam jak kto się nazywa... Chyba będę musiała podziękować Ignacio. I wtedy Livia znów pisnęła, że to będzie chyba najpiękniejsze siedem minut w jej życiu, bo znalazła trzeci filmik z tego samego! Ziewnęłam i przytuliłam się do jej ramienia.
   - Ej, ten też niezły!
   - Tello - mruknęłam, ziewając. - Radzę siedzieć cicho, bo to kumpel twojego Marca.
   - Skąd wiesz?
  - Nacho - powiedziałam obojętnie. Później kazała mi się wsłuchiwać w przecudny głos Marca, przypatrywać się jak chodzi, a nawet jego plecom. Serio? Teraz to ona jest maniaczką! I później pojawiły się nasze papużki nierozłączki, czyli Gerard z Rafinhą i tylko czekałam aż Livia coś palnie głupiego, ale o dziwo to się nie stało. Stało się, ale coś innego. Zaczęłam się uśmiechać pod nosem jak głupia, gdy Rafa zaczął sprzeczać się z fotografem o aparat. Takie małe dziecko, proszące o lizaka! Później chodził i śmiał się, dogadywał, robił sobie zdjęcia.. Był po prostu wszędzie! Dlaczego mnie nie dziwiło, że lekarze się z niego śmiali?
  Na końcu pojawiła się taka sama scenka, co przy pierwszym filmiku. Na pierwszym planie siedział sobie Masip, a w oddali widać było Rafę na bieżni.
   - Patrz! Na pewno wtedy myślał o tobie! - zawołała Livia.
   - Co?! - mocno się zdziwiłam jej słowami.
   - No patrz - powiedziała i przewinęła o kilka sekund. Rafa szedł i rękami wykonał jakby bokserskie ruchy. - Mówię ci! Bierz się na niego póki wolny - dodała z przejęciem i zaczęła przewijać do momentów, gdzie pojawiał się Marc.

***
Filmik nr 1 [klik]
Filmik nr 2 [klik]
Filmik nr 3 [klik]

9 komentarzy:

  1. Ah Rafa *-* Super rozdział i filmiki jeszcze lepsze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wcale nie piszczałam, wzdychałam i roztapiałam się na polskim oglądając te filmiki. xD Komentuje dopiero teraz, bo wiesz.. musiałam ochłonąć. :P
    Rozdział jak zwykle cudowny! <3 Ona się zgodzi na propozycję Liv, ale potem się zakocha w Rafie, ale on się dowie, że ona kłamała i się obrazi.. :) Ostatnio lubię się bawić we wróżkę. :D Ten komentarz nadal jest bez ładu i składu. Chyba jeszcze nie doszłam do siebie. ;3
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie doczekałam się tego rozdziału. O tak! :')
    Rafa na tym gifie ma genialny fryz <3 Zresztą cały jest genialny, chociaż oczywiście wolę Thiago. I mam szczerą nadzieję, że się tutaj epizodycznie pojawi. Czekam na to kochana! ♥
    Thaisa bardzo przypadła mi teraz do gustu. Nikogo nie udaje, jest po prostu sobą i nie wstydzi się tego! Za to Rafa... nie wiem, co ty ze mną zrobiłaś, ale się w pewnym sensie zakochałam. Ma tutaj tak fajny charakter, że aż ciężko obojętnie mijać go myślami. Genialny!
    Co do tych lodów... nie miałam skojarzeń, póki nie przeczytałam drugiego zdania xd
    ter Stegen bez koszulki *.* Jauć, można patrzeć! Bo jest na co! Wiem o tym! Teraz to mnie dobiłaś... Ale dzięki tobie mam już kogo podstawić do opowiadania o Bartrze, które jednak o Bartrze nie będzie, bo ostatnio z niewiadomych powodów się do niego strasznie zraziłam. Tutaj też jest taki jakiś... dziwny? Nawet nie wiem, jak to ująć :)
    W każdym bądź razie z niecierpliwością czekam na następny i mam szczerą nadzieję, że nasi główni bohaterowie będą razem. Bez żadnych występków Livii! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział: D haha rafa taki dzieciak: )
    Czekam na część dalszą opowiadania: )

    OdpowiedzUsuń
  5. Rafa totalnie mnie rozbroił zarówno w rozdziale jak i w filmiku.(jedyne co zrozumiałam to si i muy bien :) ) Rozdział jak zawsze perfecto.
    Pozdrawiam i czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! :) Przypomniałaś mi o tych filmikach i bardzo przyjemnie się je oglądało po raz kolejny hah :)
    Czekam na następny! :)

    Pozdrawiam,
    Ana :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział i super, że dość długi. ;)
    Faktycznie, ocieplanie wizerunku. On jej pomoże w tym, a jak XD

    Poza tym niezwykle pozytywnie, jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty wiesz, że przez Ciebie każdego dnia coraz bardziej przekonuję się do Rafy, prawda?
    Układ jak w Grey'u tylko bez depilacji normalnie xd dobra, nieważne. Przez Ciebie takie rzeczy mi po głowie chodzą. Co do rozdziału to jak zawsze bardzo mi się podoba, jak i z resztą całe to opowiadanie. Czekam na kolejny i mam nadzieję, ze 'związek' Thaisy i Rafy niedługo nie będzie się opierac tylko na propozycji Liv ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy